TAJLANDIA

Życie wypełnione podróżami od zawsze było moim marzeniem. Powoli to marzenie zaczyna się spełniać. Duża w tym zasługa mojej żony, która ma duży dystans do zarobionych pieniędzy i rzeczy materialnych. Jedyną rzeczą na którą Ala „nie żałuje” są właśnie podróże, bez wszystkiego innego można się obejść. Staramy się zakorzeniać tą zasadę coraz głębiej w naszych głowach, bo czym są pieniądze bez wspomnień, tylko pieniędzmi. Zdecydowanie wolimy mieć wspomnienia i nie mieć pieniędzy 🙂 .

Choć nie podróżujemy tak często jak byśmy chcieli, to gdy już wyjeżdżamy, ciężko mi nie zabrać ze sobą czegoś do nagrywania. To już styl życia, często kończyło się to dźwiganiem ze sobą ciężkiego plecaka ze sprzętem. W tym jednak przypadku, postawiłem na przyjemność, pełną przyjemność z doświadczania. Ostatecznie film powstał jednym obiektywem. Da się ? Oczywiście że się da.

W skrócie o Tajlandii. Kraj pełen skrajności. Szczególnie jego stolica. Bangkok się kocha, albo nienawidzi. My jesteśmy gdzieś pomiędzy. Dużo większe wrażenie zrobiła na nas „naturalna” strona Tajlandii, im bardziej dziko i dalej od cywilizacji tym lepiej.

Najcenniejszym doświadczeniem było dla mnie obcowanie ze słoniami. Omijaliśmy szerokim łukiem atrakcje typu – jazda na słoniach, fotografowanie się z tygrysami które nafaszerowane są środkami uspokajającymi czy cyrk z małpami. Niestety, taka jest popularna turystyka. Nas to nie interesowało, starannie dobieraliśmy wrażenia, zgodnie z naszym sumieniem i miłością do natury. Udało nam się znaleźć rezerwat, który opiekował się chorymi słoniami, tworząc im naturalne warunki do życia. Było tam także kilka słoni odzyskanych z cyrku. Czas spędzony z tymi zwierzętami, okazał się być dla mnie największą wartością wyjazdu. Wartością, którą każdy z nas powinien wdrożyć do swojego życia. W mojej interpretacji brzmi ona następująco. Panuj nad swoją wewnętrzną siłą, ponieważ nie ona czyni Cię silnym, a panowanie nad nią. Słoń azjatycki waży do 5 ton. Niby o tym wiedziałem, jednak liczba ta nabiera innego znaczenia gdy ta masa zmierza w Twoim kierunku, stawia obok Ciebie wielkie kroki. Dotykając szorstkiej skóry słonia, czułem jego masę, rozmiar ale przede wszystkim spokój którym emanował. Choć byłem świadomy że jestem tak mały, kruchy i bezbronny, czułem się przy nim całkowicie bezpiecznie, wszystko dzięki jego opanowaniu, nad własną, ogromną siłą.

Kolejną lekcją, była także możliwość poznania mentalności Tajów. Ludzi pełnych wdzięczności za dar życia. Zrozumiałem, jak bardzo, my Polacy, jesteśmy na codzień zestresowani, gonimy za szczęściem, które mamy cały czas przy sobie, wystarczy się tylko zatrzymać i je zauważyć. Tajowie nie potrzebują luksusu do uśmiechu, mają pogodę ducha.

Tajlandia to dla mnie także kraj przepysznej kuchni. Im gorzej wygląda „restauracja”, tym lepsze jedzenie. Kraj pędzących skuterów, miliona świątyń, pięknych dzikich plaż. Miejsce w którym prawdziwie odetchnęliśmy i wróciliśmy z szerszym horyzontem, jako że była to nasza pierwsza tak daleka podróż.

(Visited 82 times, 1 visits today)

Leave A Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *